poniedziałek, 11 listopada 2013

Mam cztery zasady:

A, C, T, G...
Właściwie powinno być ich pięć. Nie zapominajmy o uracylu :)

W każdym razie w tych zasadach zapisana jest moja pasja do pieczenia i gotowania :) A jak nie przepisy w kuchni to procedury w laboratorium. Ale nie narzekam, bo jest to coś co lubię.


Kruche kawowe ciasteczka udekorowane lukrem królewskim powstały na jedno ze spotkań mojego laboratoryjnego teamu, coby nam się lepiej dyskutowało o wczesnej porze.
Przy okazji trochę prywaty: muszę pochwalić nasz zespół za zgranie i wzajemne dokarmianie ;) Praca od razu lepiej idzie, kiedy jest miła atmosfera i herbatki można się napić w wyśmienitym towarzystwie :P


Ciastka-helisy i z narysowanymi zasadami azotowymi zniknęły w mig, co bardzo mnie ucieszyło. Muszę się zastanowić nad kolejną niespodzianką...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz